Jeszcze niedawno o tym zespole nie wiedziałem nic oprócz tego, że pochodzą z Finlandii. Ta informacja od razu skłoniła mnie do myślenia, że „Work & Fight” to będzie album w stylu produkcji Mistreat. Chyba właśnie dlatego na początku byłem lekko zawiedziony tym co usłyszałem. Spodziewałem się samych, od razu wpadających w ucho, melodyjnych kawałków, a tu choć melodyjnie czasem jest, to stylu Mistreat raczej nic nie przypomina. Odłożyłem ta płytę na półkę i skusiłem się na nią znowu po naprawdę długim czasie. Teraz nie rozumiem jak mogłem nie docenić tego krążka wcześniej. Tak go polubiłem, że jeździł ze mną do pracy codziennie przez jakieś trzy miesiące. Mamy tu mieszankę stylów. Prym wiedzie Oi! ale viking rock jest równie ważny, a czasem trafia się jakiś inny smaczek jak harmonijka w „Tyomiehen kesa” czy przywodzący na myśl psychobilly bas w „Sven dufva”. Utwory nie zlewają się w całość i zdecydowanie nie jest to gra na jednym patencie. Różnorodność ale zarazem klimatyczna spójność to największe atuty tego albumu. Docenia się go jeszcze bardziej kiedy na końcu dodanej książeczki przeczytamy skład zespołu. Tworzą go tylko dwie osoby a mózgiem jest Arska, obsługujący gitarę, wokal, bas i harmonijkę. „Work & Fight” składa się z 10 utworów opowiadających o klasie robotniczej, miłości do kraju i kulturze skinheads. Co warte uwagi to, że panowie podkreślają, że nie są ani nazistami ani nie mają nic wspólnego z lewą stroną mocy, takie oświadczenie znajdziemy w paru świetnych utworach np.: „Finnish Skinheads”, „Perseilijat”czy „Work & Fight”. Oprócz wspomnianych kawałków zarąbiste są jeszcze „White & Blue”, „Kuolleet Satilaat”, „Sotahullut” czy „1918”. Mocną stroną albumu są również teksty. Fakt, że nie są jakieś skomplikowane, ale na pewno też nie prostackie. Oczywiście mówię o tekstach angielskich bo tych fińskich niestety w większości nie rozumiem. Tu mała próbka która szczególnie zapadła mi w pamięci: „Some think you’re left-winged, some think you’re right-winged. But you’re something else, you’re true o yourself”. Nie prostacko lecz prosto, zwięźle i w samo sedno. Do albumu dodano ekstra bonus w postaci wspaniałej epki „Boys from the north”. Numer tytułowy jest dobry, ale to „Love your country” i „Kustaa Aadolf” są absolutnymi hitami. W tym drugim numerze zajebiście mi się podoba jak chodzi bas i chyba to jego lubię najbardziej z całego cd ale „Love your country” wiele mu nie ustępuje i też go uwielbiam. Ostatni miałem sporo problemów i to właśnie ten numer podnosił mnie na duchu. Wydanie może nie powalające ale niezłe. Środek wkładki w barwach fińskiej flagi, teksty, zdjęcie muzyków i fajna okładka. Jednak dużym minusem jest wg mnie brak tłumaczeń tekstów. Już nie mówię, że na polski ale na angielski. To zdecydowanie ułatwiłoby odbiór tej płyty. Cóż, nie jest to Oi! jakiego słuchacie codziennie, ale niech was to nie zraża. To naprawdę świetna płyta, znam ją już na pamięć. Polecam!
9/10 Włodek